Chochołowska 2019

 

27 grudnia 2019 roku do schroniska na Polanie Chochołowskiej, zgodnie z blisko czterdziestoletnią tradycją, zjechała blisko dwudziestoosobowa grupa złożona z członków, przyjaciół i sympatyków Stołecznego Klubu Tatrzańskiego, w tym dwoje mocno nieletnich – 2 lata i 2 miesiące oraz 4 lata i 3 miesiące.
Po Bożym Narodzeniu „po wodzie”, Tatry przywitały nas „po śniegu i lodzie”. Wyjeżdżaliśmy z Warszawy szaro-burej, ni to jesiennej, ni to zimowej. To, co zobaczyliśmy w Dolinie Chochołowskiej, wydawało się być ilustracją bajki Andersena „Królowa śniegu”! Gdyby Pan Tadeusz przybył do dworu „we brzozowym gaju” zimą, Wieszcz z pewnością napisałby: „śniegu było w bród”. Szlaki wokół Doliny Chochołowskiej były nieprzetarte, zaspy śnieżne miały głębokość nawet ponad metr, świerki otulone białym śnieżnym szalem, strumienie pod lodem, wodospady zmienione w lodospady. Jednym słowem – zimowe CUDO, które Stworzyciel podarował nam na całe 8 dni - do 3 stycznia 2020 roku, kiedy to z żalem opuszczaliśmy gościnne schronisko na Polanie Chochołowskiej. To cudo w górach nadal trwa i oby tak było do wiosny.

Mimo trudnych warunków zimowych, codziennie wychodziliśmy na szlaki górskie. Wszyscy byliśmy na Grzesiu, niektórzy weszli na Rakoń i Trzydniowiański Wierch, ktoś dotarł w śnieżnej zawiei na Wołowiec. 

Dni były pochmurne. Przez trzy doby bez przerwy padał śnieg. Dopiero 1 stycznia pokazało się słońce, ale świeciło tylko do godziny 11.00 Następnego dnia jednak pogoda była dla nas łaskawsza – dzień był słoneczny i bezwietrzny. Na grani było spokojnie, co umożliwiło wejście na Trzydniowiański bez wiatrowych problemów. Widok ze szczytu był niezwykły! Kominiarski Wierch, Ornak, Czubik otulone wielkimi śnieżnymi płaszczami pięknie błyszczały w pełnym słońcu. Niżej, Doliną Chochołowską jechały sanki, koniki parskały wesoło, dzwoneczki sygnalizowały przejażdżkę.

Od niszczycielskiego huraganu w Tatrach minęło sześć lat, ale jeszcze są miejsca na zboczach gór, gdzie wciąż leżą drzewa powyrywane z korzeniami, a wśród tych, które oparły się wichurze, wiele jest pozbawionych koron.

Każdego wieczoru zbieraliśmy się, aby kolędować pod batutą wspaniałej Koleżanki Dyrygent. W repertuarze były też piosenki turystyczne, liryczne, ballady oraz dowcipy, które wywoływały mnóstwo śmiechu i radości.

Wieczór sylwestrowy rozpoczął się wspólną kolacją w jednym z chochołowskich apartamentów, przystrojonym świerkowymi gałązkami, które silny wiatr strącił z drzew. Ponad sto kolorowych, apetycznych i smakowitych kanapek szybko zniknęło z tac. Wśród słodkości królował ogromny sękacz; były też pyszne pierniczki i piernik. Po kilku toastach za kończący się rok 2019 wyszliśmy - jak co roku od blisko czterdziestu lat - na Przełęcz Bobrowiecką, gdzie wznieśliśmy toast noworoczny. Przy szampanie i gorącym krupniku życzyliśmy sobie wzajemnie wielu jeszcze powitań Nowego Roku na Bobrowieckiej, słaliśmy SMS-y z noworocznymi życzeniami do rodzin i przyjaciół. Powrót do schroniska ok. godz. 2.00 zakończył naszą nocną wyprawę. W pierwszy dzień Nowego Roku poszliśmy na Mszę św. do kaplicy w Dolinie Chochołowskiej, a następnie na Szlak Papieski.

                                                                                                                                                                                  

 

Do Doliny Jarząbczej

 

Na Grzesia

 

 

 

 

 

 

 

Kominiarski Wierch w oknie pogodowym

 

 

Na Trzydniowiański Wierch przez Dolinę Jarząbczą

 

Koniec przetartego szlaku. Dalej chodzą już tylko „mieszkańcy zielonego lasu”

 

 

 

 

 

 

Błogosławionego Nowego Roku 2020 życzy

 

Ewa Wasiak

Warszawa, w Święto Trzech Króli 6 stycznia 2020 roku