Chochołowska
2015
Z żalem trzeba stwierdzić,
że grupa miłośników świąteczno-noworocznych wyjazdów do Doliny Chochołowskiej
kurczy się z roku na rok. Dobrze zatem, że nie zawiedli stali bywalcy: Tomek Ciągała,
Ela Suwara, Ewa i Lech Śliwowie, Ewa i Andrzej Szpocińscy, Ewa Wasiak; klubową
grupę wzmocnili znajomi Szpota: Ania i Maciek Sulikowscy, Basia Markowska i Jarek
Marczak.
Dolina Chochołowska w
ostatnich dniach 2015 roku bardziej przypominała jesienną niż zimową. Śniegu
było jak na przysłowiowe lekarstwo, srogi mróz (-15 st. C) nastał dopiero tuż
przed Nowym Rokiem.
Brak śniegu i deszcze
przed Bożym Narodzeniem sprawiły, że szlaki były oblodzone i niebezpieczne. W
czasie naszej wycieczki na Trzydniowiański Wierch w piękny słoneczny dzień 30
grudnia, helikopter dwukrotnie krążył nad Doliną Chochołowską. W tym dniu
ratownicy TOPR zwieźli z gór 7 osób; turystę ze złamaną nogą spod Wołowca,
innych z Tatr Wysokich. Na dolnych odcinkach tras chlapało błoto, w połowie
gdzieniegdzie leżały szaro-bure śnieżne płaty, dopiero górne odcinki były pokryte
skorupą zmrożonego śniegu. Jednak na szczytach - na Grzesiu, na
Trzydniowiańskim - była jesień. Nawet Kominiarski Wierch bezśnieżnie błyszczał
w słońcu, które zachęcało do codziennych wyjść na szlaki, a te zawiodły nas na:
Grzesia, Rakoń, Wołowiec, Trzydniowiański, Czubik, Iwaniacką, Ornak,
Bobrowiecką, a nawet… Czasami góry zasnuwała mgła, tworząc w słoneczny dzień
krajobraz przypominający słynny „Wschód Ziemi nad Księżycem” sfotografowany
przez załogę statku Apollo 8 w Wigilię 1968 r. (18 grudnia 2015r. NASA
pokazała „Wschód Ziemi widziany z orbity Księżyca” zarejestrowany przez sondę
kosmiczną LRO 12 października ub. r.).
Od pamiętnego huraganu nad
Tatrami minęły dwa lata, ale są jeszcze miejsca na zboczach gór, gdzie wciąż
leżą drzewa powyrywane z korzeniami, a wśród tych, które oparły się wichurze,
jest wiele pozbawione koron.
Wieczór sylwestrowy
zgromadził nas na wspólnej kolacji w pięknie przystrojonym apartamencie Szpotów
(dzieło Ani). Królowało ponad sto kolorowych, apetycznych i smakowitych
kanapek. Wśród słodkości najpyszniejsze były pierniczki upieczone przez Anię. Po
kilku toastach za kończący się rok 2015 wyszliśmy - jak co roku od 30 lat - na
Przełęcz Bobrowiecką, gdzie wznieśliśmy toast noworoczny. W pierwszych minutach
Nowego Roku 2016 rozdzwoniły się komórki. W świetle pochodni i przy
strzelających korkach szampana składaliśmy życzenia sobie wzajemnie, rodzinom,
przyjaciołom. Po powrocie do schroniska Szpot i przyjaciele (nie mylić z
„Sową…”) tańczyli do białego rana na schroniskowym balu sylwestrowym.
Warszawa,
20 stycznia 2016 roku Ewa Wasiak




























|